niedziela, 29 stycznia 2017

Friends with benefits

Ostatnio bardzo wiele słyszy się o popularnej relacji "friends with benefits". Trudno byłoby znaleźć kogoś, kto nie słyszał o takim rozwiązaniu. Ma ono opierać się na specyficznym zwiazku dwojga ludzi, których łączy wspólne spędzanie czasu, przyjaźń i - co najważniejsze - seks. Co jednak, gdy w grę zaczynają wchodzić uczucia którejś ze stron? Czy taki układ ma kiedykolwiek szanse na przerodzenie się w pełnoprawny związek?
Studiuje ze mną pewna dziewczyna, z którą często nad butelką piwa dyskutujemy o sprawach damsko-męskich. Kilka miesięcy temu, skrajnie znudzona samotnością, weszła w układ friends with benefits ze swoim kolegą. Mieszka on 50 kilometrów od niej, więc taki układ miał być tym bezpieczniejszy i jasny. Widują się na weekendach lub częściej. Jednak w międzyczasie moja znajoma zaczęła skłaniać się ku coraz częstszym spotkaniom. Gdy ten mężczyzna pocałował ją w policzek, chwycił za rękę, powiedział miłe lub gorące słówko, coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że seks to dla niej za mało. Krótko mówiąc, chciała, by związali się na stałe. 
Idąc za ciosem postanowiła szczerze porozmawiać ze swoim przyjacielem. I krok po kroku, po nitce do kłębka, po wielogodzinnych rozmowach, litrach wylanych łez, maniakalnym śledzeniu jego profili na portalach społecznościowych... Okazało się, że on ma dziewczynę, z którą się regularnie widuje, ale która nie zaspokaja jego potrzeb seksualnych, bo chce zaczekać z takimi rozkoszami do ślubu. Znalazł więc sobie źródło przyjemności gdzie indziej. Nie muszę chyba pisać, co działo się z moją znajomą po tym, gdy już poznała prawdę.
Co o tym myślicie? Z jednej strony jest to dojrzała, świadoma kobieta, a z drugiej możecie powiedzieć, że wykazała się skrajną naiwnością i złamała zasady gry... A co z jej przyjacielem? Czy takie zachowanie według Was jest dopuszczalne? Czy według Was friends with benefits jest w porządku? Jakie ma wady i zalety? Posiadacie doświadczenia związane z taką relacją?

sobota, 28 stycznia 2017

Trzy kostki lodu. Minimalistycznie. Z pasji. Z nienasycenia.

Witam na swoim blogu tych, którzy dotarli tu kierowani chęcią zagłębienia się w moje często zagmatwane przemyślenia, przeżycia i obserwacje. Chciałabym, żebyście to Wy - razem ze mną - tworzyli specyfikę tego miejsca, które będzie przepełnione moją prywatną erotyką, tą bardziej subtelną i tą wyuzdaną. Wspólnie odróżnijmy rzeczywistość od fantazji i wprowadźmy te fantazje w czyn. W tym zakątku internetu i w życiu osobistym pozwalam się uwolnić drzemiącej we mnie, świadomej kobiecie. Pewnej siebie i swoich potrzeb. Zapraszam Was do uczestniczenia w tej przygodzie razem ze mną.